Ponad 50 ciągników pojawiło się dziś na ulicach Łukowa. Przyjechali nimi rolnicy z powiatów łukowskiego, radzyńskiego i siedleckiego, którzy brali udział w ogólnopolskim strajku organizowanym przez Agrounię. Rolnicy protestowali przeciwko drożyźnie, i jak mówili, jest to ich „krzyk rozpaczy”, bo nie chcą umierać w ciszy.

  Rolnicy przyjechali do Łukowa około godziny 10.00. Ciągniki wjechały ulicami Świderską, Międzyrzecką, Warszawską, Siedlecką i Radzyńską. Miejscem, gdzie spotkali się rolnicy, było targowisko przy ul. Prusa. Tam Jarosław Wojtaszak, koordynator Agrounii w powiecie łukowskim, przedstawił postulaty rolników. Jak mówił, rolnicy domagają się podjęcia przez rząd działań, które umożliwią im sprzedaż produktów do dyskontów oraz stworzenia systemu ubezpieczeń dla rolnictwa. Jednym z głównych postulatów strajku było żądanie spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim.

  Wszyscy uczestnicy protestu podpisali się pod listem do wojewody lubelskiego. Czytamy w nim m.in.: Z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej – upadają kolejne gospodarstwa rodzinne, pogarsza się ich bilans i rentowność, rosną koszty produkcji (…) Nie otrzymujemy godnej zapłaty za naszą ciężką pracę”. W liście do wojewody rolnicy piszą również: „Nie będziemy pariasami we własnym domu, nie będziemy umierać w ciszy (…) jesteśmy przeciwko przejmowaniu polskich gospodarstw rodzinnych przez wielki biznes. Jesteśmy przeciwko monopolowi sieci handlowych, który wykańcza drobny i średni handel. Jesteśmy przeciwko zmowom cenowym Spółek Skarbu Państwa, które nastawione są na zysk, a nie na pracę na rzecz Polski i Polaków”.

  Strajk w Łukowie trwał około dwóch godzin. Jeżeli nie będzie rozmów z premierem Morawieckim, rolnicy zamierzają przeprowadzić kolejną akcje protestacyjną 23 lutego.

Dłuższa relacja z protestu już wkrótce w Master TV.