Zakaz kierowania pojazdami, wysoka grzywna, a nawet do 4,5 roku pozbawienia wolności grozi kierowcy samochodu marki rover, który zderzył się z peugeotem. Po zdarzeniu 36-latek uciekł z miejsca wypadku w jednym bucie i mówił policjantom, że nie kierował osobówką. Jego drugiego buta mundurowi odnaleźli przy fotelu kierowcy rovera.

  W środę 19 listopada przed godziną 20.00 policjanci z łukowskiej drogówki, kontrolując na ul. Łapiguz osobówkę, zauważyli przejeżdżający w pobliżu z dużą prędkością samochód marki rover. Kończąc kontrolę drogową mundurowi pojechali w kierunku Sięciaszki Pierwszej, gdzie odjechał rover. Po przejechaniu około 1,5 km funkcjonariusze zauważyli, że w rejonie łuku drogowego znajduje się uszkodzony samochód marki Peugeot i stojący w pobliżu uszkodzony rover.

  Kierowca peugeota wychodząc ze swego auta powiedział policjantom, że kierujący rovera uciekł w pobliskie pola. Jeden z mundurowych zaopiekował się kierowcą peugeota i jego trzema pasażerami, natomiast drugi policjant pobiegł za uciekającym z miejsca zdarzenia mężczyzną. Po kilkudziesięciu metrach zatrzymał uciekiniera, który tłumaczył, że nie uczestniczył w wypadku i nie kierował autem. Funkcjonariusz zauważył, że zatrzymany przez niego 36-latek z gminy Łuków, miał  tylko jednego buta. Okazało się, że taki sam,  leżał przy fotelu kierowcy rovera.

  36-latek został przewieziony do szpitala. Po badaniach okazało się, że miał promil alkoholu w organizmie. Do szpitala przewieziono również 59-letniego kierowcę peuegoeta i jego trzech pasażerów. Po badaniach lekarskich okazało się, że mężczyźni doznali obrażeń, które nie zagrażają ich życiu.

  Wkrótce 36-latek z gminy Łuków usłyszy zarzuty. Za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości i spowodowanie wypadku drogowego grozi mu zakaz kierowania pojazdami, wysoka grzywna a nawet do 4,5 roku pozbawienia wolności.