Ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie miał 43-latek z gminy Łuków który kierował wczoraj samochodem marki Volvo. Mężczyzna kierując swym pojazdem „wyskoczył” z jezdni, przeleciał nad jedną posesją, na drugiej uderzył w ogrodzenie i w drzewo, z którym „wylądował” na trzecim podwórku. Kierowca auta z niegroźnymi urazami został przewieziony do szpitala.
O ogromnym szczęściu może mówić 43-latek z gminy Łuków, który 28 lutego po godzinie 20.00 uczestniczył w zdarzeniu drogowym na ul. Farfak. Ze zgłoszenia jakie początkowo dotarło do łukowskich policjantów wynikało tylko, że „dachował pojazd”. Mundurowi, którzy dojechali we wskazane miejsce zauważyli w przydomowym ogródku, leżący na dachu samochód osobowy marki Volvo. W pobliżu auta znajdował się kierowca tego auta, który mówił policjantom, że praktycznie nic mu nie dolega.
Mężczyzna nie potrafił dokładnie wytłumaczyć funkcjonariuszom w jaki sposób jego auto „wylądowało” na dachu w ogródku. Po chwili funkcjonariusze z łukowskiej drogówki ustalili, że mężczyzna ten jadąc od strony Krynki samochodem marki Volvo wyjechał z łuku drogowego i uderzył w tablicę prowadzącą (tzw. „sierżanta”), a następnie „wyskoczył” z jezdni i przeleciał na pierwszą posesją. Na kolejnej posesji „lecąc w powietrzu” uderzył w drzewo i zaczepił o ogrodzenie, a potem razem z drzewem „wylądował” na dachu na kolejnym już podwórku. 43-latek z miejsca zdarzenia został zabrany karetką pogotowia do szpitala. Na szczęście okazało się, że mężczyzna doznał niegroźnych urazów, jego życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Sprawdzając wnętrze auta policjanci zauważyli porozrzucane w jego wnętrzu butelki i puszki z alkoholem. Okazało się też, że 43-latek kierujący volvo miał ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie. Policjanci zatrzymali mu prawo jazdy, a jego auto odholowali na parking strzeżony.
Wkrótce 43-latek usłyszy zarzuty i jego sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Grozi mu do 2 lat pozbawienia wolności i zakaz kierowania pojazdami.