Jedynie niegroźnych obrażeń doznał 10-latek, który trafił do szpitala po tym, jak został postrzelony z wiatrówki. Policjanci wstępnie ustalili, że chłopiec wspólnie z bratem znalazł ją w budynku gospodarczym, a potem razem się nią bawili. Teraz prowadzący postępowanie ustalą między innymi, jak wiatrówka była przechowywana i czy była prawidłowo zabezpieczona.

  12 lipca po godzinie 17.00 dyżurny łukowskiej komendy został powiadomiony o przywiezionym do szpitala dziecku. Ze zgłoszenia wynikało, że chłopczyk najprawdopodobniej został postrzelony z wiatrówki. Na szczęście po badaniach lekarskich okazało się, że 10-latek nie doznał poważnych obrażeń, a jego życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Ustalając okoliczności zdarzenia mundurowi ustalili, że pokrzywdzonego chłopca do szpitala przywiózł jego ojciec, który zabrał go z posesji znajomych w gminie Wola Mysłowska. Z kolejnych ustaleń policjantów wynikało, że 10-latek bawił się tam ze swym starszym bratem. Najprawdopodobniej chłopcy znaleźli w budynku gospodarczym wiatrówkę i wyszli z nią za budynki. Efektem zabawy było postrzelenie 10-latka w rękę.

  Mundurowi zabezpieczyli wiatrówkę, którą wkrótce przekażą do badań laboratoryjnych. Teraz prowadzący postępowanie ustalą między innymi w jaki sposób doszło do postrzelenia 10-latka, gdzie i jak była przechowywana wiatrówka i czy jej właściciel prawidłowo ją zabezpieczył. Sprawdzą też, czy doszło do nieumyślnego narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.